Pamiętaj o skomentowaniu jeśli czytasz.
Nogi jakby same poniosły mnie drogą, którą najczęściej szłam do przyjaciółki Julii. Nie musiałam się nawet zastanawiać dokąd idę, najwidoczniej ta wiadomość dotarła szybciej do moich nóg niż do świadomości. Zdarzyło mi się to zresztą nie pierwszy raz. Kiedy samotnie błąkałam się po okolicy i tak w końcu trafiałam przed jeden blok, wybierając przycisk domofonu przy numerze mieszkania 43.
-Słucham? –usłyszałam.
- Otwórz – odparłam.
Kiedy rozbrzmiał specyficzny brzdęk otwierających się drzwi klatki, pociągnęłam za klamkę i weszłam do środka. Następnie wbiegłam po schodach i bez pukania wśliznęłam się do mieszkania przyjaciółki. Nie było to odbierane jako nietakt z mojej strony. Kiedyś rodzice mojej przyjaciółki zaproponowali, żebym tak właśnie robiła i traktowała ich dom jak swój drugi.
- Dzień dobry! – powiedziałam zdejmując buty.
„Uśmiechaj się. Nic nie zauważą. Jesteś w tym świetna.” – głos wdarł się do mojej głowy. Posłuchałam, zresztą jak zawsze.
- Dzień dobry! Dzień dobry kochanie! – usłyszałam w odpowiedzi mamę Julii. Wyszła z dużego pokoju i przytuliła mnie na powitanie, zupełnie jakbym była członkiem rodziny. – Jak się masz słoneczko?
Uwielbiałam tą kobietę. Była dla mnie zawsze taka ciepła. Dla niej wysiliłam się na najbardziej przekonywujące „Wszystko w jak najlepszym porządku. Jest wręcz świetnie!”. Uwierzyła. Jak każdy. Mi nie dało się nie wierzyć. Byłam jak najlepsza aktorka w dziedzinie ukrywania prawdziwych uczuć. Na dodatek wywołam, u rodzicielki mojej przyjaciółki uśmiech, który oznajmiał, że jest naprawdę szczęśliwa z tego powodu. To tylko potwierdza jak bardzo dobra byłam.
Nagle pojawiła się przy nas Julia. Chwyciła mnie za nadgarstek, przyciągnęła mnie do siebie wyrywając mnie z objęć jej matki i zaprowadziła za sobą do pokoju.
- Rety, czasem wydaje mi się, że ona kocha bardziej ciebie niż mnie – wymamrotała przerzucając przy tym teatralnie oczami.
Skwitowałam to śmiechem.
- Nieważne. Pewnie napijesz się herbaty.
Zabawne jak doskonale znała wszystkie moje nawyki, to co najbardziej lubię robić, jeść i pić, a tak dużo wiedzy brakowało jej na temat moich uczuć. Nie mam jej tego wcale za złe, bo to przecież z mojej winy. Stworzyłam wokół siebie barierę, której nikt nie mógł przekroczyć choćby nie wiem jak bardzo bliski mi był. To wszystko przez to, że jest we mnie o wiele więcej ciemności niż ona czy ktokolwiek inny mógłby pojąć. Poza tym nienormalny, chory na głowę człowiek nigdy się do tego nie przyzna.
- Jasne. Tak szczerze to dziwi mnie, że woda jeszcze nie jest włączona. Już po usłyszeniu mojego głosu w domofonie powinnaś lecieć do kuchni - zaśmiałam się.
Rozgościłam się na siedzeniu przed jej biurkiem, kiedy ona bez dalszego słowa zostawiła mnie w pokoju i poszła do kuchni by zrobić moją ulubioną owocową herbatę. Włączyłam komputer i puściłam album The Neighbourhood. Następnie znów zmieniłam miejsce, mianowicie usiadłam na kanapie i nucąc sobie pod nosem melodię „How” czekałam na Julie. Mój umysł był wolny od jakichkolwiek myśli. Była tylko ta piosenka i świadomość, że nie mogę wypaść nawet na moment z roli bo wszystko się posypie. To było moje pierwsze wyjście od tygodniowej przerwy, którą sobie zrobiłam i jak zawsze po czymś takim trochę zajmowało mi docieranie do siebie.
Czekałam tak nieco ponad pięć minut, gdy do pokoju wróciła Julia z kubkiem herbaty i aromatycznym zapachem maliny oraz dzikiej róży. Podała mi go i usiadła zaraz przy mnie na boku ze skrzyżowanymi po turecku nogami tak by móc na mnie patrzeć.
- To co tam? – padło znienawidzone przeze mnie pytanie.
Zabawne. Byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami od podstawówki, a ja nie potrafiłam otworzyć się nawet przed nią. Przecież powinnyśmy mówić sobie wszystko. Coś jednak zawsze trzymało rękę zaciśniętą na moim gardle. Nie mogłam. Przeciwne słowa do „dobrze” nie przechodziły mi przez gardło.
- A nic tak sobie łaziłam i pomyślałam, że wpadnę trochę uprzykrzyć ci życie. W dodatku miałam straszną ochotę napić się herbaty a u was zawsze jest najlepsza – odpowiedziałam wymijająco.
- No to okey. Jak wypijesz wyjdziemy zapalić i zadzwonimy po Alberta?
- Gonzalez zadajesz głupie pytania.
- Po nazwisku to po pysku kochana.
- Jak dla mnie to możemy już stawać na ring – odłożyłam swoją herbatę na parapet i spojrzałam na przyjaciółkę.
Zrobiłam minę, która miała wyglądać na groźną niestety wywołała nieco odwrotny efekt. Julia zaniosła się śmiechem i uderzyła mnie poduszką.
Zrobiłam minę, która miała wyglądać na groźną niestety wywołała nieco odwrotny efekt. Julia zaniosła się śmiechem i uderzyła mnie poduszką.
Czas, który spędzałyśmy razem zawsze polegał na tym samym – śmiać się i żartować ze wszystkiego. Tego też nie mam jej za złe. Nie mogę jej winić za to, że jest po prostu lekkim duchem, nie to co ja. Żałuję, że nie potrafię z nią szczerze porozmawiać, ale nie powinna słuchać tak przykrych rzeczy. Poza tym nie zrozumiałaby, bo w przeciwieństwie do mnie, ona nie udaje radości z życia, tylko naprawdę się nim cieszy.
Ciężko jest kiedy wiesz, że nikt cię tak naprawdę nie zna. Zawsze sama ze wszystkimi problemami i niewesołymi myślami. Dlaczego ja taka jestem? Serce ścisnęło mi się z żalu, gdy tylko o tym pomyślałam. Jednak ciągle się śmiałam.Nie chciałam psuć Juli zabawy.
Ciężko jest kiedy wiesz, że nikt cię tak naprawdę nie zna. Zawsze sama ze wszystkimi problemami i niewesołymi myślami. Dlaczego ja taka jestem? Serce ścisnęło mi się z żalu, gdy tylko o tym pomyślałam. Jednak ciągle się śmiałam.Nie chciałam psuć Juli zabawy.
Po bitwie na poduszki siedziałyśmy chwilę w ciszy. Julia sprawdzała coś na komputerze, a ja w spokoju popijałam swoją herbatę. Podeszłam do okna i patrzyłam jak na zewnątrz wiatr kołysze gołymi gałęziami drzew. Jakaś grupka dzieci wyleciała przed bloki w śmiesznych kolorowych kaloszkach i zaczęła bawić się w kałużach. Porażka z tą pogodą. Mam nadzieję, że niedługo spadnie śnieg.
- Na pewno chcesz wyjść na dwór? – zapytałam przyjaciółki po czym upiłam następnego łyka słodkiej herbaty.
- No. Chuj w tą pogodę. Muszę zapalić no i – tu odwróciła się do mnie na obrotowym krześle.Na jej ustach zawitał złowieszczy uśmieszek, który rozbawił mnie jak zawsze – nie mów mi, że nie jesteś ciekawa jak tam Albert po rozstaniu.
Kiedy dotarła do mnie informacja o rozstaniu naszego przyjaciela otworzyłam szerzej oczy ze zdziwienia.
- Że co?! Julia, kurwa, czemu ja nic nie wiem jak zwykle?!
- Zamknij się idiotko, nie tak głośno.
- Dobra gadaj mi i to już co się stało.
Usiadłam znów na kanapie z kubkiem i tak wielką ciekawością wymalowaną na twarz, zupełnie jak dziecko, któremu zaraz ktoś miał przeczytać bajeczkę.
- No to słuchaj. Ty ostatnio nie mogłaś wychodzić, albo coś ci wypadało i tak trochę zero kontaktu z tobą..
(Ojciec robił kłótnie i mi nie pozwalał. Nic mi nie wypadało tylko zamknęłam się w pokoju na tydzień i dniami wpatrywałam się w ściany. Ale niech będzie i tak.)
- A ja wychodziłam z Albertem, czasem przyłaził nawet z tą swoją laską. Nie mogła się do niej przekonać. Miała w sobie coś denerwującego - skrzywiła się w nieukrywanej niechęci do dziewczyny. - Albert mi mówił, że jest z nią bo po rozstaniu z Caroline chciał mieć po prostu jakąś dziewczynę. W dodatku gadał też, że tylko do Caroline coś naprawdę czuł i dla niego związek z Madison nic nie znaczy, i że teraz leczy się alkoholem i wszystkimi panienkami które na niego lecą.
- Rety to przykre i... dupkowate – przerwałam jej na moment.
- Wiem! Ale słuchaj! On tą Madison ciągle zdradzał. Nawet się za bardzo z tym nie ukrywał. No i ona w końcu otworzyła oczy i kopnęła go w dupę.
- Kurwa, aż mi się to w głowie nie mieści, że Albert odpierdala takie akcje.. – pomasowałam dłonią swoją pulsującą skroń i westchnęłam ciężko.
- No ty go dłużej znasz i lepiej, ale serio tak było. Odjebało mu po rozstaniu z Caroline.
- Ta, no najwyraźniej. Jakby pozbył się uczuć..
Zaczęłam się poważnie martwić o naszego przyjaciela. Kiedy wyszliśmy nie mogłam odpędzić się od palenia. Po ani jednym papierosie nie było mi lepiej. Czułam, że coś jest bardzo nie tak i nie potrafiłam przestać się denerwować, ale nie mogłam go zapytać tak po prostu jak to jest. W dodatku Julia była jak zwykle rozbawiona i wyrywało ją w każde możliwe miejsca. Nie mogła gdziekolwiek spokojnie wysiedzieć. Chociaż to pewnie nawet lepiej. Wiem co czuje człowiek po rozstaniu. Ma się wtedy wrażenie, że świat się posypał i nic nie ma już znaczenia. Wydaje się, że nikt nie rozumie tego bólu. Dnie są przepełnione tęsknotą, a w nocy nie można nawet zmrużyć oka, bo ciągle się myśli i myśli. Każdy po swojemu radzi sobie z utratą ukochanej osoby. Właściwie to chyba źle się wyraziłam. Nikt sobie nie radzi, ale w coś ucieka. Alkohol i seks - Albert nie po raz pierwszy wybrał właśnie tą drogę. Znów chciał wyzbyć się wszystkiego co ludzkie, a to zwiastowało jedynie problemy. Było pewne, że muszę z nim porozmawiać, ale sam na sam.
CASPER POV
Przed chwilą rozmawiał przez telefon z Ashley, jego przyjaciółką. Dziewczyna powiedziała, żeby się nie śpieszył bo zanim ona wyjdzie musi się jeszcze przebrać i pomalować. Jak zwykle. Założył kaptur bluzy na głowę, włożył ręce w kieszenie spodni pozwalając kciukom wystawać i zwolnił nieco krok. Skoro miał tak wiele czasu postanowił zapalić. Przechodził przez bloki. Nie miał zamiaru się tu wcale zatrzymywać, ale głód nikotynowy ssał go w płucach. W dodatku na osiedlowym placu zabaw ktoś właśnie palił. Śmieszne miejsce jak dla osób w ich wieku, ale trudno. Usiadł więc tak jak dziewczyna na huśtawce. Chyba nawet nie zdawała sobie sprawy z jego obecności, co go odrobinę rozśmieszyło. Kiedy tylko na nią spojrzał rozpoznał w niej przyjaciółkę Ashley. Nie raz widywał dziewczyny razem. Ash nawet opowiadała mu o tym co wyprawiały kiedy się widywały. Z jej słów wynikało, że Natalie, tak jej było na imię, na pewno dobrze pamiętał, była dziewczyną pełną humoru.
Zapytał ją o zapalniczkę i stwierdził, że musiała być naprawdę zamyślona bo niemal podskoczyła. Rozbawiło go to. Przyjrzał się jej twarzy. Była bardzo blada, a jej policzki poczerwieniały z zimna. Patrzyła na niego przez moment, ale on wystarczył, żeby zapamiętał jej drobny nosek i iskrzące się jasnozielone oczy oraz długie ciemne włosy. Jego uwagę w ostatniej chwili przykuło coś dziwnego. Odwzajemniła jego uśmiech, ale na jej policzkach zastygła jakaś łza. Dziewczyna musiała wcześniej płakać. Miała nawet zaczerwienione oczy. Chciał o to zapytać, ale powstrzymał się w ostatniej chwili. Uznał, że najlepiej będzie kiedy to przemilczy. W końcu to nie jego interes i ludzie nie gadają o takich rzeczach z przypadkowymi osobami.
Bez zbędnego słowa podpalił więc swojego papierosa. Myślał jak tu tylko złapać z nią jakiś temat do rozmowy. Kiedy tylko skomentowała robienie przez niego kółek z dymu, a wkrótce po tym przyznała się, że sama nie potrafi ich zrobić, postanowił ją nauczyć. Nie zrobił tego jednak całkowicie bezinteresownie. Musiał zająć czymś dziewczynę, by ta nie zauważyła jak wyciąga marker z kieszeni bluzy, a później zapisuje swój numer na jej zapalniczce. Udało mu się zrobić to wszystko niepostrzeżenie dla Natalie. Później jej ją oddał.
Złapał siebie samego na tym jak się jej przygląda. Niemal nie odrywał od niej wzroku, nawet gdy bazgrał numer na jej zapalniczce, jego spojrzenie wracało do niej. Uśmiechnęła się drugi raz. Nie mógł się powstrzymać, żeby powiedzieć jej, że jest piękna, ale nie chodziło mu o wygląd zewnętrzny. Choć niewątpliwie była bardzo ładna. Powiedział to myśląc, że po raz pierwszy widzi osobę, która po płaczu z taką łatwością się uśmiechał. To właśnie na tym, według niego, polegało owo piękno dziewczyny.
- Może cię nie znam ale już lubię sposób w jaki się uśmiechasz.
Pierwszy raz zdziwiły go własne słowa. Nie wierzył, że naprawdę wydobyły się z jego gardła. Jasne, myślał o tym, ale nie miał zamiaru ich wypowiadać. Nikomu wcześniej nie mówił takich rzeczy. I chwilę później utwierdził się w przekonaniu, że niektóre myśli powinny zostać tylko myślami, bo dziewczyna zmieszała się i odeszła, a on siedział sam dopalając papierosa.
Kiedy spotkał się z Ash nie potrafił odmówić sobie zapytania o Natalie.
- Mówiłam ci już to moja dobra przyjaciółka. Świetnie się razem bawimy. Ona zawsze mnie czymś rozśmieszy. Czasem się zastanawiam jak to możliwe, że ma w sobie tyle radości i energii. Z drugiej strony to też ostra sztuka. Ma gadane. Nie zazdroszczę nikomu, kto ją wkurwi.
- Nie wygląda groźnie - zauważył.
- Ta, póki jej nie rozdrażnisz. Ty sobie możesz wyglądać na kawał skurwysyna i nim być, ale jest też Natalie, która wygląda milutko tylko na pierwszy rzut oka.
- Nie uwierzę póki sam nie usłyszę - roześmiał się kpiąco.
- Nieważne. W ogóle czemu do cholery o nią pytasz? Zachowujesz się jak zbok.
- Widziałem ją dzisiaj i tak jakoś. Nie jestem pierdolonym zbokiem, Ash - zmierzył ją ostro wzrokiem. Dziewczyna od razu się wycofała, nie mając ochoty na żadne kłótnie. - Wydawała się smutna - wymknęło mu się. Spoliczkował się mentalnie, a Ashley wybuchła śmiechem.
- Nie wygląda groźnie - zauważył.
- Ta, póki jej nie rozdrażnisz. Ty sobie możesz wyglądać na kawał skurwysyna i nim być, ale jest też Natalie, która wygląda milutko tylko na pierwszy rzut oka.
- Nie uwierzę póki sam nie usłyszę - roześmiał się kpiąco.
- Nieważne. W ogóle czemu do cholery o nią pytasz? Zachowujesz się jak zbok.
- Widziałem ją dzisiaj i tak jakoś. Nie jestem pierdolonym zbokiem, Ash - zmierzył ją ostro wzrokiem. Dziewczyna od razu się wycofała, nie mając ochoty na żadne kłótnie. - Wydawała się smutna - wymknęło mu się. Spoliczkował się mentalnie, a Ashley wybuchła śmiechem.
- Natalie nigdy nie bywa smutna. Pewnie ci się wydawało. Poważnie, nie znam drugiej tak optymistycznej osoby. Ona ma wszystko. W dodatku jest zajebistą przyjaciółką. Dałaby się za wszystkich pokroić. Dlatego wszyscy ją uwielbiamy. Ona może sobie być chamska, ale nigdy nie dla nas. Dla mnie i reszty jej przyjaciół jest super kochana. Nawet kiedy trzeba o czymś porozmawiać ona znajdzie czas, pocieszy, wytłumaczy. Jest w tym świetna. To ciepła i radosna osoba. Czym miałaby się smucić pojebie?
Skoro tak.. Skoro była taka szczęśliwa, to dlaczego płakała? Bo płakała na pewno.
Skoro tak.. Skoro była taka szczęśliwa, to dlaczego płakała? Bo płakała na pewno.
Nie ma na świecie człowieka, który nie poczułby się źle choć raz. Nie ma nikogo, kto nigdy nie był smutny. Po prostu nie ma i on o tym wiedział.
To wzbudziło jeszcze większe wątpliwości Caspra. Najwidoczniej Ashley wcale jej nie znała. Tak jej się tylko wydawało. Ash dostrzegała tylko to, co Natalie pozwalała jej zobaczyć.
Teraz jeszcze bardziej chciał ją poznać, ale JĄ. Całą. Nie tylko fragment, który odkrywała przed wszystkimi i postanowił zrobić wszystko, żeby osiągnąć swój cel. Cholera jak ta dziewczyna go intrygowała. Sam się sobie dziwił. Takie zachowanie nie było do niego podobne.
- Mathers co się z tobą dzieje do chuja? - zapytał siebie w myślach i sprzedał sobie kolejnego mentalnego strzała w twarz.
- Mathers co się z tobą dzieje do chuja? - zapytał siebie w myślach i sprzedał sobie kolejnego mentalnego strzała w twarz.
No no...Jest dobrze. Żadnego cukrowania, lukrowania i tęczą rzygania xD Trudne emocje, zagadki, problemy - to lubię. A piszesz bardzo dobrze, więc czyta się to zajebiście.
OdpowiedzUsuń5 Dni? na prawde? juz sie nie moge doczekac :* zajebiste ;)
OdpowiedzUsuńWłaściwie 3 rozdział mam już prawie napisany i mogłabym go dodać szybciej.. Ale potrzebni są czytelnicy, komentarze, coś żebym widziała wasze zainteresowanie. Bardzo dziękuję, że czytasz. :)
UsuńCzytamy czytamy. hahaha . milo by bylo gdybys dodala wczesniej ;) a ja dziekuje ze piszesz. :*
UsuńPrzeczytałam oba rozdziały i chce już kolejny :)
OdpowiedzUsuńNa prawdę fajnie się zapowiada. I tak jak ktoś napisał wyżej, nie słodzisz. Piszesz o bardziej trudnych emocjach, a nie jakieś tam słodzenie. To mi się podoba!
po przeczytaniu obu rozdziałów stwierdzam niedosyt i chcę kolejne! Bardzo fajnie piszesz, prosty łatwy do zrozumienia tekst, zarazem przerażająco wciągający <3 Czekam na kolejne części! :)
OdpowiedzUsuńMmm boski !
OdpowiedzUsuńBosz, też słuchasz The Neighbourhood ? Kocham ich ! Są świetni ;) (mam nadzieję, ze na to pytanie mi odpowiesz)
Bardzo ciekawie piszesz i mam wielką ochotę na kolejne rozdziały... ale aż 5 dni ?! Tyle mam czekać ?! Rozumiem twoje pobudki ale 5 dni jest dla mnie niczym tortura
Pozdrawiam i weny życzę !
Tak słucham ich, są genialni. Właśnie przy ich albumie I Love You piszę "Miłość nas rozdzieli". Mam przy nich najlepszą wenę, haha. A co do terminu to pewnie jutro będę poprawiała rozdział trzeci i może pojawi się szybciej. Dziękuję za miłe słowa :*
UsuńOoo jak świetnie ;) Rozdział pojawi się szybciej
UsuńW końcu poznałam znalazłam kogoś kto słucha The Neighbourhood, oprócz mojej przyjaciółki, którą tym zaraziłam :D Szkoda że w Polsce są tak mało popularni :( Są świetni !
Cuuuuudne *-* chce wiecej hrhr *-*
OdpowiedzUsuńGdy to czytam mam wrażenie , że to jest opis mojego życia. Po dłuższym rozmyslaniu dochodzę do wniosku , że poruszasz ta sferę życia 80% nastolatek, którą z reguły wszyscy starają się ukryć. I to w twoim blogu kocham najbardziej. Tą duszona prawdę, którą każda chciała by wyznać a się tego boi.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Cieszy mnie, że do kogoś tak dociera moje opowiadanie, nawet się utożsamiacie w jakimś stopniu z moją Natalie. Jeszcze raz dziękuję. To niesamowite jak bardzo motywujecie mnie do pisania coraz lepiej i pokazania więcej, kazdym miłym komentarzem, nawet bardzo krótkim . :)
UsuńMistrzostwo świata!
OdpowiedzUsuńOpowiadanie jest już świetne a to dopiero początek, oby tak dalej :) Już czekam na kolejne części
OdpowiedzUsuńWspanialy , czekam na nastepny :)
OdpowiedzUsuńCzekam na rozdzial 3 :c mialo byc 5 dni albo krocej :c a ja codziennis sprawdzam czy cos dodalas :*
OdpowiedzUsuńWybacz mam swoje chwile zwątpienia.. Ale jutro będzie na pewno. Poprawie go i możecie się spodziewać 3 rozdziału około 13 :)
Usuńmyślałam że się nie znają a jednak :D
OdpowiedzUsuńpiszesz z takimi emocjami a Natalie wciąga swoim charakterem pięknie piszesz :) czekam do 13 :D
to jak piszesz jest cudnowne, to co piszesz jest pelne emocji i jest no poprostu cudnowne :**
OdpowiedzUsuńCudowne:( <3
OdpowiedzUsuńJuż kocham to opowiadanie
OdpowiedzUsuńMega <3
OdpowiedzUsuńSuper się czyta ;)
OdpowiedzUsuń