sobota, 13 grudnia 2014

Rozdział 13

Pamiętaj żeby skomentować jeśli przeczytasz. Dziękuję :*

Wolną przestrzeń między mną a siostrą nie wypełniało nic poza wypuszczanego ze świstem dymu z ust. Papierosy rozsadzały mi płuca i sprawiały, że zapominałam o bólu, który jeszcze promieniował w moim brzuchu. Przeklinałam się mentalnie, że nie napięłam brzucha i nie przygotowałam się na uderzenie. Wiem przecież jaką siłą w ręku dysponuje mój ojciec, a jednak nie broniłam się w żaden z wyrobionych przez lata sposobów. Dlaczego tego nie zrobiłam?Odpowiedź wdarła się do mojego umysłu, tak jak kolejny mocny buch do mojego gardła. Paliłam tak, jakbym chciała połknąć tego papierosa. Pomyślałam, że chciałam żeby mnie bolało, dlatego nie wykazałam żadnej chęci oporu. Wiedziałam, że powinnam być ukarana i chciałam czuć ból tak, jak to było możliwe. Teraz żałowałam nawet, że nie oberwałam mocniej. To było zbyt delikatne jak na karę dla złej córki, siostry, dziewczyny i przyjaciółki. Dla złego człowieka, którym jestem. Dla chorej psychicznie dziewczyny, która nie potrafi nawet ładnie żyć, i którą również jestem.

Patrzyłam na Victorie, która paliła bo lubiła, a nie tak jak ja przez bariery w głowie, które mam nie do przejścia. Próbowałam zrozumieć czego w sobie tak bardzo nie lubi, że ciągle chce się odchudzać. Zawsze uważałam, że Vic ma ładne i nawet zgrabne ciało więc czy teraz coś się zmieniło? Przyglądałam jej się i nie mogłam doszukać się żadnej niedoskonałości. Czy Victoria była gruba? Nie. To jest ostatni przymiotnik, którym opisałabym swoją siostrę i nie tylko dlatego, że jest moją siostrą. Miała długie i kościste palce u rąk. Kiedy się uśmiechała nad kącikami ust tworzyły się linie przy podnoszeniu się policzków, ale jej twarz także nie była gruba. Brzuch? Może znalazłabym tam jedną fałdkę, ale przez bluzkę nie było nic widać, chociaż i tak nie potrafiłam sobie wyobrazić, że jest gruby. Nogi? Były krótsze od moich, ale i tak bardzo zgrabne. Narzekała na swoje uda, ale każdemu rozpływają się na boki gdy się usiądzie. Dlaczego więc moja siostra ciągle toczy walkę ze sobą i jedzeniem. I czemu codziennie katuje się ćwiczeniami? 

Za którymś ulotnieniem się dymu z moich ust pomyślałam, że ją rozumiem. Sama też patrząc codziennie w lustro nie byłam zadowolona z tego co widziałam. No i wiedziałam dlaczego,po tym jak nakryłam ją w łazience,nie otworzyła swoich ust  by cokolwiek spróbować mi wyjaśnić,lub szczerze porozmawiać. Obie wolałyśmy ugryźć się w język, milczeć i udawać, że te problemy nas nie dotyczą niż otworzyć się przed kimkolwiek.

- U kogo spałaś? 

Myślałam, że podskoczę kiedy siostra wyrwała mnie z zamyślenia i przerwała długą ciszę. Wzdrygnęłam się tylko z rozkojarzenia i patrzyłam się na Victorie jakbym zapomniała, że ma język w buzi i może mówić. 

- Ee, co? - starałam się wrócić myślami na ziemię. - Spałam u Caspr'a.

- Dlaczego u niego? - siostra zlekceważyła moje idiotyczne zachowanie i zaciągnęła się papierosem.

- Nadal nie odzywam się do Juli, ani Alberta. Wczoraj pokłóciłam się z ojcem...

- To akurat wcale mnie nie dziwi - pokręciła z dezaprobatą głową, a ja rzuciłam jej ostre spojrzenie.

- W każdym bądź razie nie chciałam wracać do domu, a Casper zaproponował żeby została u niego. 

- On się w tobie chyba podkochuje, co nie?

Na jej słowa poczułam jak gorąco uderza do moich policzków i wyglądało na to, że moja reakcja mówiła sama za siebie.

- Wiedziałam! - Victoria uśmiechnęła się triumfalnie. - Jesteście ze sobą?

- Tak - odzyskałam głos. Uśmiech sam wdarł mi na usta. Przeklęłam w tamtym momencie to jak łatwo zdradza nie mimika twarzy.

- Natalie nawet nie wiesz jak się cieszę! Lubiłam Alberta, ale zawsze miałam wrażenie, że ty tylko zmuszasz się do pokochania go bo myślałaś, że tak właśnie trzeba. 

- Co?

- Czułaś, że jesteś mu to winna bo on cię kocha. A ty Natalie nienawidzisz ranić osób, na których ci zależy. Nigdy nie rozumiałam dlaczego zamiast o sobie, myślisz o wszystkich innych. 

Oszołomiona patrzyłam na siostrę. W ustach miałam metaliczny smak krwi. Dziwiłam się, że Victoria naprawdę może mieć rację.

- A ten Casper - wypuściła dym i pomyślała chwile nad dalszymi słowami. - Przychodził do nas, kiedy nie chciałaś się z nikim widywać po tej całej akcji z Albertem i Julią. Widziałam jak na ciebie patrzył i jak ty się przy nim śmiałaś. Jest zupełnie inny, co?

- Tak jest - przyznałam z czystym sumieniem. - Naprawdę jestem w nim zakochana, Vic.

- Nie wątpię - uśmiechnęła się i wyglądało na to, że wszystko rozumie. - Pogodzisz się z Julią? Teraz kiedy jesteś naprawdę zakochana czy jest sens gniewać się na Julie i Alberta? Skoro ty zaczynasz od nowa, dlaczego im nie wybaczysz? Przecież wiem, że ci ich brakuje. Julia jest twoja przyjaciółką od podstawówki. 

Wtedy wszystko do mnie dotarło. Skoro naprawdę nie byłam zakochana w Albercie nie mam powodu by być zła na Julie za to co robiła i skoro nie kochałam Alberta to ja jestem mu winna przeprosiny za zmarnowanie jego czasu, a nie odwrotnie. 
Byłam dobra w dawaniu mu nadziei, a on w czekaniu na mnie.

Chwilę później byłam już w drodze do Julia'e. Musiałam odzyskać przyjaciół. W końcu byłam gotowa zakopać złe wspomnienia i zostawić je za sobą. Miałam Caspr'a, który otworzył nowy i lepszy rozdział w moim życiu, dlatego moja złość nie ma dłużej sensu.

Dziewczyna otworzyła mi drzwi i stała wlepiając we mnie swoje niebieskie oczy jakby zobaczyła przybysza z innej planety.

- Natalie! Wejdź - zaprosiła mnie do środka.

Stanęłyśmy w przedpokoju. Julia omijała mój wzrok najwyraźniej nadal czując się winną. Chyba bała się tego co zaraz usłyszy. Musiałam ją więc bardzo zaskoczyć kiedy powiedziałam, że jej wybaczam.

- Jesteś pewna? Natalie ja wiem, że takich rzeczy nie robią żadne przyjaciółki. Powinnaś mnie nienawidzić. 

- I nienawidziłam. Ale dotarło do mnie, że chcę zostawić to za sobą i dłużej o ty nie myśleć. Albert nie był dla mnie. Ja chyba nawet naprawdę nic do niego nie czułam. Teraz kiedy jestem z Casprem mam wrażenie, że wiem już jak powinno wyglądać zakochanie. To jest tak, że tęsknię za nim już w momencie, kiedy znika mi z oczu i tak, jakby to co do niego czuję zawładnęło wszystkimi moimi zmysłami. Jakbym nim oddychała.

- Natalie tak się cieszę, że jesteś z kimś naprawdę szczęśliwa - Julia chciała chyba mnie przytulić ale opuściła ręce i zrezygnowała.

- Ja też. Dlatego skoro ja jestem już szczęśliwa z kimś innym, nie jestem już zła na ciebie i Alberta. Myślę, że jeśli chcielibyście być teraz razem mogłabym się nawet cieszyć. 

- Natalie - przyjaciółka nie wytrzymała dłużej i skoczyła na mnie mocno mnie ściskając. - Tak cię przepraszam! 

Odwzajemniłam uścisk. Obie bardzo za sobą tęskniłyśmy, czułam to kiedy przytulałyśmy się tak mocno jakby jedna drugą chciała znieść w ramionach. Wycierpiałyśmy już swoje teraz czas na zgodę. Byłyśmy dla siebie jak siostry i wybaczałyśmy sobie wszystko.

CASPER 

Telefon milczał już od kilku godzin. Nie pamiętał już czy robił cokolwiek oprócz sprawdzania, czy Natalie na pewno nie dzwoniła lub pisała. Za każdym razem NIC. Niepokój rozlał się po jego ciele razem z krwią w żyłach. Wyobraził sobie jak ktoś podnosi rękę na jego Natalie. Obraz, który powstał w jego głowie wystraszył go i nieważne jak bardzo starał się przestać o tym myśleć to nie potrafił. Krzątał się po pokoju, tęsknił i bał się, że dziewczynie może stać się jakaś krzywda. Czy cisza jego telefonu oznaczała, że jest bezpieczna, a może wręcz przeciwnie, ale nie dotrzyma obietnicy, bo znów woli coś przed nim udawać? 

Nie mógł wytrzymać w domu. Jego niespokojna dusza zmusiła go do ciągłego chodzenia. Opuścił dom zabierając ze sobą telefon i kurtkę. Wyjątkowo wybrał spacer niż przejażdżkę, którymś z samochodu. Tułał się po ulicach z rękami wpuszczonymi w kieszenie spodni i na każdego patrzył spode łba. Musiał wyglądać strasznie, ale trudno było mu się dziwić kiedy cięgle przed oczami widział jak ojciec Natalie szarpie ją za włosy, a ona krzyczy. Zacisnął pięści. 

Rodzina. On znał tylko jej patologiczny zarys. Jego rodzice zarabiają tyle, że niektórzy znajomi żartują sobie mówiąc, że mogliby się codziennie podcierać banknotami a i tak nie zauważyli by ubytku w kasie. Casper zawsze bawiło to, jak niektóre żarty są bliskie prawdzie. W każdym bądź razie rodzice chłopaka zapewnili mu i jego rodzeństwu wszystko od wielkiej willi, aż po najlepsze sprzęty i samochody, którymi jeździł Casper. Niestety tylko jednej rzeczy nie mogli kupić za swoje pieniądze. Miłości i ciepła rodzinnego. Wszyscy znajomi uważali ich za przykład idealnej, kochającej się i posiadającej wszystko rodziny. 
Tak, no jasne. Matka sypia z każdym facetem, który jej się nawinie, a ojciec jest okropnym tyranem i bije swoje dzieci. Połamane żebra i pęknięte płuco to jeszcze nie szczyt możliwości ojca. 
Ale kto mógł o tym wiedzieć? Wszyscy widzieli tylko coraz to nowsze zabawki, wypady matki do spa, na zajęcia aerobiku, służbowe podróże luksusowymi samolotami w ekstra klasie. 
Casper szczerze nie znosił tych ludzi. Wszystko w nich było takie sztuczne.

Nie dziwne więc, że tak bał się o Natalie. Po pierwsze to była jedyna dziewczyna, którą naprawdę kochał i był tego tak pewny, że sam siebie zadziwiał, a po drugie wiedział jak nikt inny o sile ojcowskich pięści. 

Najpierw nie wiedział dokładnie dokąd zmierza, ale kiedy stanął przed drzwiami domu dziewczyny nie był zaskoczony. Chciał najbardziej na świecie znaleźć się teraz przy Natalie i upewnić się, że nic jej nie jest. 

- Cześć Casper - drzwi otworzyła mu siostra dziewczyny. 

- Hej. Jest Natalie? - zapytał wyglądając zza jej ramienia na wnętrze domu. 

- Nie ma. Godzinę temu wyszła do Julia'e, powinna zaraz wrócić. Wchodzi i na nią zaczekasz?

Zgodził się na jej propozycję bo wiedział, że dalsze chodzenie po okolicy jest bezsensowne. Jego nogi i tak prędzej czy później przyprowadziły by go z powrotem pod ten sam dom.
Victoria prowadziła go za sobą do pokoju Natalie choć on świetnie znał do niego drogę. Było coś w sposobie jej chodzenia, poruszania się, co przypomniało mu Natalie. Poza tym nie były do siebie podobne chyba niczym. 

Siedzieli w pokoju dziewczyny przez jakiś czas pogrążeni w rozmowie, która w całości składała się z żartobliwych tekstów i śmiania się ze wszystkiego. 

- Kurde tej mojej siostrze trafił się naprawdę fajny chłopak - brunetka uśmiechnęła się do niego szeroko.

- Fajny to najsłabszy komplement jaki słyszałem. Ludzie zwykle mówią o mnie lepiej.

- Chodziło mi o "zajebiście fajny" - poprawiła się ze śmiechem wypisanym na ustach. - W każdym bądź razie pomogłeś jej kiedy wczoraj pokłóciła się z ojcem i dzisiaj też pewnie poprawisz jej humor. Masz na nią po prostu dobry wpływ.

- Po powrocie znowu się kłócili? - chłopak poczuł jak cały się napina, kiedy jego obawy przybierają rzeczywistą formę. - Uderzył ją?

Widział, że dziewczyna nagle się zmieszała i najwyraźniej zastanawiała się nad tym ile może mu powiedzieć

- Vic naprawdę kocham twoją siostrę i muszę wiedzieć czy podniósł na nią rękę.

- Tak. Oberwała i to mocno. W brzuch.

Więc jednak Natalie naprawdę nie dotrzymała obietnicy, którą dała mu dwa razy. Jego przeczucie, że dziewczyna nie będzie chciała z nim o tym rozmawiać było słuszne. Poczuł falę złości na jej ojca. Jak mógł uderzyć ją w brzuch? Jak w ogóle mógł pozwolić sobie na podniesienie na nią swoich ciężkich łap? 

Dłonie zacisnęły mu się w pięści.Najchętniej teraz złapałby jej ojca i oddał za nią każdy raz kiedy oberwała. Przysiągł sobie, że nigdy nie da jej nikomu skrzywdzić. Nat przecież jest krucha jak szkło i wydawać się może, że choćby jeden gwałtowny ruch sprawi, że ona się rozpadnie. 

- Dzięki, że mi powiedziałaś.Postawię ci któregoś dnia jakieś dobre piwo.

- A tu co się dzieje? Umawiacie się na jakieś schadzki przy piwie i to beze mnie? - Natalie wparowała do pokoju tak nagle, że oboje z Victoria'e poruszyli się niespokojnie na swoich miejscach.

Chyba nie słyszała ich rozmowy bo była szeroko uśmiechnięta i wyraźnie ożywiona, a gdyby wiedziała, że Vic powiedziała mu prawdę raczej nie byłaby zadowolona. Podeszła do niego nachylając się do jego ust i całując go na powitanie. Usiadła obok niego na łóżku i raz patrzyła na niego, a raz na siostrę. 

- No,to jak to jest? Victoria chcesz mi ukraść chłopaka? 

- Jeśli kiedyś okażesz się być na tyle głupia żeby go zostawić to wiedz, że jestem pierwsza w kolejce do niego.

Casper się zaśmiał chwytając jednocześnie dłoń ukochanej i splatając ich palce ze sobą.

- Mamy już z Vic wszystko ustalone. Jak nam nie wyjdzie to ona zostanie moją żoną - chłopak wymienił porozumiewawcze spojrzenia z brunetką po czym spojrzał na Natalie by zobaczyć jej reakcje. 

- Och, tak? No to ładnie za moimi plecami bajerujesz moją siostrę - wydęła przesadnie swoje usta, a on nie mógł dłużej się powstrzymać i przytulił ją do siebie mocno. Zmierzwił jej włosy i usłyszał jak dziewczyna zaczyna się śmiać.

- Zostawię was już samych - Victoria wstała i zaczęła wycofywać się z pokoju. Casper zanim wyszła przesłał jej w powietrzu buziaka. Dziewczyna udała, że chwyta go w ręce i chowa do kieszeni, natomiast Natalie zmroziła go wzrokiem.

- Definitywnie masz zakaz spotykania się z moją siostrą kiedy nie ma mnie razem z tobą. 

- Mówisz tak jakbym widział kogokolwiek innego niż ciebie. 

A nie widział świata poza nią. Teraz kiedy była już przy nim i mógł ją dotknąć, usłyszeć, sprawić, że będzie się śmiała, czuł się tak jakby wszystko inne mogło na świecie nie istnieć, tylko ona. I tak było za każdym razem.

- Nie. Po prostu zastanawiam się kiedy stwierdzisz, że beze mnie będzie ci lepiej.

- Gadasz jakieś straszne głupoty - pokręcił z niedowierzaniem głową i ujął jej twarz w dłonie. W chwili kiedy się nad nią nachylił widział wyczekiwanie i pragnienie w jej oczach. Uśmiechnął się. Pocałował delikatnie jej usta, a raczej tylko je musnął. Natalie próbowała dosięgnąć jego ust, ale on chwile się z nią droczył. Później obliznął jej dolną wargę tak jakby jej próbował, a kiedy poczuł znajomy, słodki smak rozchylił swoje usta i zaczął ją całować.

Natalie oddała się jego pocałunkowi i chwilę później siedziała już na jego kolanach okrakiem. Przyciskali do siebie swoje ciała i całowali się coraz namiętniej, dołączając swoje języki. Casper poczuł nagle wielką chęć na pozbycie się ubrań, które ich dzieliły.

Nie zrobił tego tylko przez to, że przypomniał sobie o niedotrzymanej obietnicy i o tym, że ojciec ją uderzył.

- Kicia - powiedział półszeptem kiedy oderwał swoje usta od jej i starał się unormować własny oddech. - działo się coś gdy wróciłaś do domu?

- Nie - skłamała. Gdyby nie to, że parę chwil temu Victoria powiedziała jak jej się oberwało to pewnie uwierzyłby Nat. Była tak beztroska w swoich kłamstwach jakby robiła to od wieków i nie sprawiało jej to żadnego problemu. - Poza tym, że postanowiłam pogodzić się z Julia'e. 

Westchnął jakby odrobinę smutny, że dziewczyna znowu się przed nim zamyka i odgarnął jej kilka włosów za ucho.

- Tylko bądź ostrożna. Nie chcę, żebyś znowu się na niej zawiodła - zatrzymał się na moment. Zmusił się do spojrzenia w jej oczy i z drżącym głosem dodał - Nat co mam zrobić żebyś mówiła mi prawdę? Dlaczego jeszcze próbujesz mnie okłamywać? Ojciec cię uderzył. W brzuch, tak? 

Natalie zeszła z jego kolan i stanęła w odległości dwóch kroków od łóżka. 

- Victoria ci powiedziała?

- Tak. 

- Nie powinna była. 

- Ty byś mi nie powiedziała. 

Dziewczyna przez dłuższą chwilę milczała. Spojrzała na niego tak jakby prosiła aby nie był na nią zły i szukała ratunku. Prawie się ugiął i naprawdę chciał jej odpuścić, ale po prostu nie mógł. Tak nie powinno być dłużej.

- Natalie co ja mam zrobić żebyś mi zaufała? Zrobię wszystko co będzie trzeba. Musisz mi mówić o tym kiedy czujesz się źle i jak dzieje ci się krzywda. Dlaczego tego nie robisz? Nie jestem wystarczająco ważny? 

- Jesteś bardziej ważny niż bym chciała. 

Miał ochotę wstać do niej i mocno ją do siebie przytulić, ale zabronił sobie i siedział patrząc na to jak Natalie robi się nagle malutka.

- Ale to co mnie powstrzymuje jest nawykiem tworzonym przez lata. Casper ja nie zasługuję na to by ktokolwiek się o mnie martwił. Nie chcę żebyś tego słuchał i mnie zostawił, bo tak będzie jeśli dowiesz się co we mnie siedzi. 

- Natalie to się nie stanie!

Widział jak zadrżała po tym gdy podniósł głos. Wziął jeden głęboki wdech i kontynuował spokojniejszym tonem. 

- Możesz zapomnieć o tym, że kiedykolwiek cię zostawię. Oczywiście ty możesz ode mnie odejść - szczęka mu się zacisnęła gdy pomyślał o życiu bez niej i ścisnęło go coś w żołądku. - Ale ja będę tą osobą, której nigdy nie stracisz.
Wstał. Nie wytrzymał. Potrzebował jej dotknąć. Zrobił kilka kroków w jej stronę, chwycił ją za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Dziewczyna mu się nie opierała. Wiotka i delikatna pozwoliła mu się objąć i przygarnąć do siebie mocniej. 

- Casper chciałabym być normalna, potrafić rozmawiać o tym wszystkim co mnie boli, otworzyć się przed tobą - szeptała drżąc w jego ramionach. - Kłamstwo przychodzi mi odruchowo. Czuję się źle kiedy mówię prawdę. Mam wyrzuty sumienia, że nie powinnam i zrobiłam źle. Czy nie widzisz jak beznadziejna jestem? 

- Nie jesteś taka. Po prostu nigdy wcześniej nie było przy tobie nikogo kto chciał cię słuchać i cię rozumiał - pocałował ją w czubek głowy, a ręką pogłaskał ją po zagłębieniu w jej plecach. - Nat, nie wytrzymam więcej kłamstw między nami. 

Rozluźnił ich uścisk, podniósł jej podbródek łapiąc go w dwa palce tak, że mógł teraz spojrzeć w jej zielone oczy. Patrzył w nie jak zahipnotyzowany, a później lekko musnął jej usta swoimi.

- Pójdę już.

- Zostań - poprosiła.

Westchnął ciężko i pokręcił przecząco głową.

- Zadzwonię do ciebie przez pójściem spać, dobrze? Przemyśl sobie wszystko.

Jeszcze raz złożył krótki pocałunek na jej ustach,po czym wyminął ją i zostawił samą w pokoju. Ledwo minął jej drzwi, a już poczuł jak jakaś siła rozrywa go od środka. Tak ją kochał, że miał ochotę uderzać i kopać w każdy mur, który ich dzielił. 

NATALIE

Gdy usłyszałam za sobą zamykające się drzwi pokoju, nogi się pode mną załamały i rzuciłam się na łóżko. Obwiniałam się w całości za ten ból w jego oczach, który widziałam gdy na mnie patrzył. Gdyby tylko otworzenie się przed kimś było tak łatwe jak mu się wydaje wszystko mogłoby wyglądać inaczej. Na przykład teraz nie leżałabym sama i płakała, powtarzając sobie w kółko, że siebie nienawidzę. Gdybym tylko nie skłamała zostałby ze mną i wszystko byłoby dobrze. Jest tyle "gdybym" a ja w kółko powtarzam te same błędy. Tak boję się stracić to co kocham i na czym mi zależy, że sama to od siebie odpycham. 

Długo płakałam obejmując poduszkę. Zawsze wiedziałam, że jestem życiową porażką. Gdzieś między jednym napadem szlochu a drugim pomyślałam, że chcę być godna miłości Caspr'a. Może był to szalony pomysł, ale pragnęłam tego, jak niczego innego na świecie.






14 komentarzy:

  1. Codziennie sprawdzałam po kilkanascie razy czy jest nowy rozdział i w końcu się doczekałam.
    Twoj talent jest porażający , czekam na następny , mam nadzieje ze pojawi się szybciej niż za tydzień:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję Ci że dodałaś <3 Codziennie czekałam. Jesteś genialna;) Czekam już na nn. Ciekawość mnie zabija. :)) Jaram się tym ff ;** Lovciam <3
    Komentarz bez ładu i składu ale jestem taka podekscytowana,że nie wiem co pisze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest,jest..tak czekałam na niego :) Świetny. Jestem ciekawa jak potoczy się dalsza akcja, czy Nat otworzy się przed Casprem. No proszę, wręcz błagam na kolanach dodaj kolejny. Jesteś wspaniała i najlepsza <3 Czekam. Przesyłam gorące pozdrówka:**

    OdpowiedzUsuń
  4. jeżu wiesz ile na to czekałam? ale jak ja się boję o Natalie ze w końcu przywali jej mocniej i ona nie wytrzyma, albo że Casper nawali kurde a te przemyślenia to jest to czego nie umiem sama powiedzieć na głos to jest wow amazing ♥ czekam na następny i weny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No nareszcie!!! Niesamowite! !!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie moglam sie doczekac. Ten tydzien bez ciebie byl taaaaaki trudny. Ale juz jest rozdzial i nowa energia na przezycie kolejnego tygodnia :*

    OdpowiedzUsuń
  7. piękne, cudowne... po prostu... brak słów... :')

    OdpowiedzUsuń
  8. Własnie przeczytalam . Cos przeczuwałam, ze Nat nie powie Casprowi o tym, ze ją ojciec uderzył , wkurza mnie tym .. a jej siostra to jakas anorektyczka czy ma bulimie ?
    Czekam na kolejny rozdział! Prosze dodaj szybciej niż teraz bo juz sie nie moglam doczekac :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeczytałam wszystkie rozdziały (skomentowałam tylko ten-geniusz zła) ale cały czas się zastanawiam, jak? Jak można mieć taki talent, taką wyobraźnię, taką duszę? Mam tylko nadzieję, że nic zlego, podobnego do życia Natalie Cię nie spotkało... Trzymaj się cieplutko w te zimne wieczory! ~Wiktoria :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Końcówka rozdziału i ten gif na końcu rozczulił mnie ;) tą opowieść aż przyjemnie się czyta,wiesz ? Są momenty tragiczne i te pełne ciepła. Mam 3 blogi na które wchodzę notorycznie i oczekuję rozdziałów ,a Twój jest jednym z nich. Mam nadzieje,że Casper wyciągnie Natalie z depresji, ale coś czuje że na razie to jakaś cisza przed burzą... Czekam na kolejny i pozdrawiam serdecznie :)
    mniejmyslecwiecejsiecalowac.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale ja jej współczuje i moim zdaniem powinna wziąsc sie w garść i zwierzyc Cacprowi

    OdpowiedzUsuń
  12. Megaśne ;) bardzo mnie wciągnęło.

    OdpowiedzUsuń
  13. Mega mnie wciągnęła Twoja opowiesć, wpadłam na nią przypadkowo przez tumblra, niewątpliwie masz talent ;) żałuje tylko, że weszłam na aska i zobaczyłam spoiler o Casperze, przez chwile nawet się zastanawiałam czy jej sens dalej kontynuować czytanie, ale nie moge się powtrzymać

    OdpowiedzUsuń